Jakiś czas temu prezentowałam Wam bransolete Springtime, której zestawienie kolorystyczne tak mi się spodobało, że musiałam dorobić naszyjnik. Owy naszyjnik powstał w cieżkich bólach- jeszcze nigdy kordonek tak mi się tak nie plątał i nie musiałam rozwiązywać tylu supłów co tym razem.
A oto cały komplet: